Canada, Outfit.

Canada, Outfit.

No i znowy wygodny look, myślałam że będę mogła schować już mój płaszcz na dno szafy, ale wybierając się na północ trzeba być gotowym. Trochę świeciłam tą czapką i torebką, ale przynajmniej wszyscy mnie widzieli :)

Tak w ogóle to prawie cały look z sh i to takie perełki :)






płaszcz - ralphlauren/sh
spodnie - sh
torebka - sh
bluzka - simply vera wang/sh
czapka carhartt
buty - vans
Toronto, Canada.

Toronto, Canada.

Toronto przywitało nas zimą, było koło 0 stopni i co chwilę padał śnieg. W Toronto byłyśmy ok 11, a pokój miałyśmy od 15, więc 4 godziny włóczyłyśmy się po zimnym Toronto. W centrum miasta odbywał się festiwal marihuany, można było się zjarać oparami, które unosiły się chyba w całym mieście. Na 15 wróciłyśmy do hotelu i poszłyśmy spać na godzinkę. Obudziłyśmy się wypoczęte i gotowe do zwiedzania. Ubrałyśmy się ciepło i ruszyłyśmy. Znalazłyśmy plażę z białym paskiem i różowymi parasolkami, posiedziałybyśmy dłużej ale pogoda nie zachęcała :) Potem połaziłyśmy jeszcze po centrum, zjadłyśmy kolację, wypiłyśmy kanadyjskie piwo oglądając mecz hokeja i wróciłyśmy do hotelu spać, następnego dnia czekała nas wczesna pobudka.


















Rainbow Wall

Rainbow Wall

 No więc nadszedł ten czas żeby opowiedzieć historię tej nieszczęsnej czarnej bluzy. Została ona zaprojektowana prze bardzo zdolnego chłopaka, którego poznałam w Cincinnati na jednej z imprez. Po kilku spotkaniach i  dużym rabacie stałam się posiadaczką jednego z jego projektów i bardzo mi się ta bluza podoba tak samo jak Emmanuel (projektant). Nasza znajomość się nawet fajnie rozkręcała,ale.... no właśnie, nie wiadomo jak, nie wiadomo czemu, nie wiadomo gdzie, po co i dlaczego kontakt nasz zmalał do minimum i tak jest do dnia dzisiejszego i jest mi z tym bardzo źle (miałam być jego żoną przecież :p). Teoretycznie powinnam spalić tą bluzę na stosie i zapomnieć, ale jest fajna i szkoda mi kasy, którą na nią wydałam hehehhe. Ot i cała historyja. A wam bardzo serdecznie polecam stronę THE NATIVES, może coś dla siebie znajdziecie, za jakiś czas mają się pojawić nowe projekty. Emmanuel oprócz tworzeniem ubrań, zajmuję się jeszcze projektowaniem stron internetowych itp, i tworzeniem muzyki, tak więc człowiek z artystyczną duszą, tutaj możecie zobaczyć więcej jego prac => bakarema.com .

Mam nadzieję, że zaspokoiłam waszą ciekawość :)













spodnie, torebka - sh
bluza - thenatives
okulary, buty - forever21

Chicago, Outfit #2

Chicago, Outfit #2

Zdjęcia drugiego zestawu zrobiłyśmy na dachu naszego hostelu. Z racji tego, że była to niedziela Wielkanocna, trzeba było się ubrać "świątecznie". Sukienka w kwiatki idealnie nadaję się na wiosenne, wielkanocne święta, do tego granatowa marynarka, która jest kolejnym łupem z sh, kupiłam ją bo bardzo podoba mi się logo które ma na kieszenie, jak by była częścią mundurku z brytyjskiej szkoły :)












marynarka - sh
sukienka - sh
buty - primark
Chicago at night

Chicago at night

Chicago nocą ze 103 piętra Willis Tower. Stałam sobie na tarasie ze szklaną podłogą i nogi  mi się trzęsły ze strachu, ale na chwilę było warto.

















Chicago, Outfit #1

Chicago, Outfit #1

Mam dla was trzy podstawowe zasady, których się trzymam wybierając zestawy na podróż :
1.Wygoda
2.Wygoda
3.Wygoda

I tak też powstał ten look, spodnie kupiłam w lumpku i byłam bardzo zaskoczona, że nogawki maja idealną długość dla mnie, a do tego cena całe $2. Z moim Ralphem (płaszcz) też nie mogę się rozstać, tzn już bym go chętnie odwiesiła do szafy, ale pogoda wciąż na to nie pozwala.
Różowy case z uszami specjalnie na święta, nie był niezauważony, powiem nawet, że jego sława wyprzedzała mnie o jakieś trzy kroki :)













spodnie - sh
plaszcz - ralp lauren/sh
buty - primark
koszula - F21/sh
torba - reserved


Chicago, IL

Chicago, IL

Kolejne miasto zwiedzone, obfotografowane i odznaczone. Nasza podróż zaczęła się w piątek i to już w piątek spotkała nas pierwsza niespodzianka. Zjeżdżając na pierwszą przerwę, GPS pokazał nam, że ma słabą baterię, zdziwiłyśmy się bo cały czas był podłączony do wtyczki, jak się okazało wtyczka nie działała, a nam zostały jeszcze jakieś 4 godziny drogi. Zrobiłyśmy szybko zdjęcia dalszej trasy i jakoś się udało dojechać do Chicago.
W sobotę rano pojechałyśmy do naszej wypożyczalni żeby coś zaradzili na nasz problem z autem, jednak Pani odesłała nas do kolejnej siedziby, dając nam tylko adres. Z drugiego miejsca chcieli nas wysłać na lotnisko, (aż chciało się powiedzieć " Heloł, nie możemy użyć GPS, więc jak mamy się dostać na lotnisko?!) bo nie mieli dla nas kolejnego samochodu, ale w końcu nam zaproponowali żebyśmy pojechały do serwisu i oni powinni to wymienić, więc pojechałyśmy, dotarłyśmy, naprawili i wróciłyśmy do hostelu. Dopiero koło 14 wyruszyłyśmy do downtown, zrezygnowałyśmy z samochodu, jeżdżenie po ulicach Chicago do najprzyjemniejszych nie należy, miejscowi nie szanują turystów i jak tylko człowiek zwalnia to już na niego trąbią. Obok naszego hostelu była stacja metra, więc spokojnie w 15 min, bez stresu dostałyśmy się do centrum.
Chicago jest nazywane wietrznym miastem, teraz wiem dlaczego :)

Zostawiam was z pierwszą częścią zdjęć i uciekam odsypiać.













Widok z dachu naszego hostelu.


Copyright © 2014 nati's life , Blogger